Lodówki produkowane przez wielkie firmy jak LG, Samsung, Electrolux posiadają technologie No Frost, ale czy to rzeczywiście w czymś pomaga? Czy warto zainwestować dodatkowe pieniądze w taką technologie, a może to tylko kolejny trik marketingowy stosowany przez producentów? Jaka jest różnica między tą technologią, a Twoją starą lodówką? W tym artykule postaram się to wyjaśnić…
Istnieją dwie technologie chłodzenia do przechowywania i utrzymywania żywności: No Frost i konwencjonalna, często oznaczana przez producentów jako Frost albo Cold Direct. System No Frost składa się z silnika, który ochładza lodówkę oraz z wiatraka, który służy do rozprowadzania powietrza po lodówce. Dodatkowo w lodówce No Frost zamontowanych jest wiele otworów wentylacyjnych, aby łatwiej rozprowadzała chłód w lodówce i zapewniała odpowiednią wilgotność. Takie rozwiązanie powoduje, że nawilżanie w lodówce jest rozproszone i zapewnia lepsza jakość mrożenia, która sprawia , że smak i właściwości zdrowotne produktów, dłużej się utrzymują. Dodatkowo niknie mankament starych lodówek, czyli wiecznie zroszona lub zmrożona tylna ścianka. Z technologią No Frost nie trzeba martwić się o szczelne zamykania jedzenia w pojemnikach by uniknąć ich wysuszenia.
W tradycyjnych lodówkach zamiast systemu chłodzenia używana jest płyta chłodzą. Jest to jedyny podstawowy element generujący zimno w lodówce. Dodatkowo dla zamrażarki jest analogiczna płyta chłodząca, która służy do zamrażania. Tego typu płyty generują mróz i szron, przez co zmuszają do regularnego rozmrażania, aby funkcjonowały poprawnie. Tracimy na tym czas, który trzeba poświęcić na proces rozmrażania oraz prąd potrzebny do ponownego zamrożenia od zera. W przypadku technologii No Frost oszczędność energii jest znacznie większa. Warto rozważyć różne klasy energetyczne jak A, A+, A++, które niestety są trochę droższe, ale w skali roku stają się opłacalne.